Niech sobie nie wyobrażają kobiety, które nie osiągają orgazmu w czasie stosunku, że są zimne i nienormalne, bo kobieta zimna istnieje tylko w przypadku, gdy nigdy nie odczuwa, i nie może odczuć orgazmu. Jeżeli kobieta przychodzi do poradni z powodu oziębłości, a wynika z wywiadów, że zdarzało się jej onanizować w dzieciństwie, to znaczy, że jest zdolna do przeżywania orgazmu i całkowicie normalna. A czy będzie go odczuwała przy współżyciu z mężem, to tylko kwestia większej lub mniejszej pracy, starań i wysiłku z obu stron, żeby w ten czy inny sposób dopiąć swego i orgazm osiągnąć. Porównując grupę kobiet zgłaszających się z powodu oziębłości i kobiet bez takich problemów zwracam jeszcze uwagę na znaczenie elementu męskiego przy osiąganiu orgazmu przez kobietę. Nie chodzi tu o sprawę pieszczot czy rozbudzenia kobiety, które odgrywają ogromną rolę, ale również o czas trwania stosunku. U pacjentek zgłaszających się z powodu oziębłości czas trwania stosunku jest w większości wypadków bardzo krótki, niejednokrotnie występuje wytrysk przedwczesny czy niewczesny, tzn. jeszcze przed wprowadzeniem członka albo po wprowadzeniu, po kilku zaledwie ruchach. W takich przypadkach trzeba leczyć oboje partnerów, ponieważ w tym układzie kobieta ma minimalne szanse przeżycia orgazmu. Wśród kobiet zgłaszających się do przychodni z innych przyczyn (antykoncepcja, ciąża itp.) czas trwania stosunku z reguły określany był jako długi lub dowolny, tzn. tak długi, żeby usatysfakcjonować oboje.