Wiadomo nie od dzisiaj, że system nerwowy mężczyzny jest znacznie delikatniejszy i mniej odporny niż kobiety, w związku z czym bardzo łatwo można partnera sfrustrować i pozbawić poczucia pewności w swojej męskiej roli. Niestety, wszelkiego rodzaju lęki i przymusy wywierają skutek wręcz odwrotny i mężczyzna „gwałcony” w ten sposób staje się z upływem czasu prawie zupełnym impotentem. Poczucie małowartościowości za pośrednictwem centralnego układu nerwowego upośledza prawidłową czynność narządów płciowych. Skraca się wyraźnie czas trwania stosunku, występują zaburzenia wzwodu (wzwód niepełny lub całkowity brak wzwodu), na koniec — w miarę pogłębiania się zaburzeń nerwicowych, może wystąpić również u mężczyzny niemożność osiągnięcia orgazmu — a nawet reakcje bólowe. Doktor Raiben, seksuolog angielski, twierdzi, że całkiem niepotrzebnie podręczniki seksuologiczne kładą tak wielki nacisk na jedno- czesność orgazmu. Jego zdaniem nierównoczesne osiąganie orgazmu ma ogromne zalety, na przykład, gdy nie występuje on równocześnie, to każdy ma czas nacieszyć się reakcjami partnera: wyczucie wytrysku u mężczyzny przez kobietę czy gwałtownych skurczów pochwy kobiecej przez mężczyznę. Podczas gdy orgazm przychodząc równocześnie u obu partnerów tak ich absorbuje i wyłącza, że czują tylko własne wrażenia, nie czując się wzajemnie.