A zaczęło się tak niewinnie. Od spodni, swetrów ze starszego brata, palenia papierosów, aż wreszcie próby postawienia upragnionego znaku równości w sprawach seksualnych między mężczyzną i kobietą. Nie tak dawno zorganizowano mi spotkanie z młodzieżą w klasie maturalnej. Wypadałoby tu podkreślić, że już co najmniej od dziesięciu—piętnastu lat nie spotykałam się z młodzieżą szkolną. Spotkanie to dzieliła więc dłuższa przerwa od ostatnich kontaktów ze środowiskiem nastolatków. Byłam niesłychanie zaskoczona, okazało się bowiem, że szereg publikacji dla młodzieży, które ukazały się w ostatnim dziesięcioleciu, jak również moja książka, wywarły ogromny wpływ na poglądy młodzieży. Dawnymi laty wiadomości o fizjologii, endokrynologii, mechanizmie stosunku były sprawami nowymi i zaskakującymi. Dziś oni wszystko wiedzą. W podręczniku do biologii dla IV i VII klasy szkoły podstawowej znajdujemy doskonale zredagowane rozdziały o małżeństwie, macierzyństwie i fizjologii rozrodu. Tak więc pytania, z jakimi się spotkałam, dotyczyły raczej subtelności psychologiczno-uczuciowych. Na przykład nie pytano, jak dokonuje się przerywania ciąży, jakie może powodować skutki w sensie niepłodności czy chorób narządu rodnego. Oni to wszystko wiedzieli. Dziś pytali natomiast, jakie mogą być skutki psychiczne i uczuciowe u dziewczyny, która musiała przerwać ciążę, czy to może wpłynąć na jej podejście do miłości i macierzyństwa w dalszym życiu? Czy rzutuje na jej stosunek do chłopców?