Jeśli otrzymujemy posadę zmuszamy jak najszybciej naszego szefa do zrozumienia faktu, że nie lubimy się zmuszać. Jeśli szef to zrozumie, wszystko jest w porządku, jeśli nie zrozumie zmuszamy znajomych do wynajdywania nam dalszych posad, aż wreszcie trafimy na szefa, który to zrozumie. Tymczasem, zmęczeni już nieco wypełnianiem samotności różnym dziewczętom, zmuszamy jedną z nich do stałych posług, ofiarowując jej w zamian nazwisko. Aby zmusić tę jedną, której daliśmy nazwisko, do pilnowania domu, zostajemy ojcem. Czasem raz, czasem kilka razy. Przeważnie jednak kilka razy, mając na uwadze zmuszanie w przyszłości dzieci, aby się nami na starość zaopiekowały. Kiedy wreszcie umrzemy, zmuszamy krewnych i znajomych do przyjścia na nasz pogrzeb. W tym jednym wypadku wielu z tych, których w życiu zmuszaliśmy do czegoś, robi to chętnie bez zmuszania.