Po wyjściu pierwszego tomu Sztuki kochania powiedział do mnie ia spotkaniu studenckim jakiś młody człowiek; — Proszę pani, a ja na narginesie tego rozdziału o pozycjach dopisałem jeszcze pięćdziesiąt nnych pozycji, których pani nie podała. Powiedziałam, że wcale mnie to nie martwi, ponieważ nie starałam ¡ię opisywać w książce wszystkich możliwych pozycji. Rozdział ten na- >isany był z pewnym celem, w związku z czym wybrałam pozycje, które v układach, gdy pojawiają się jakieś trudności, mogą sytuację po- epszyć. Podałam tylko pozycje zasadnicze, najbardziej znane, dzieląc 3 na grupy specjalnie dobrane dla kobiet z szerokim spojeniem łonowym, wysoko ułożonej łechtaczce, dla ciężarnych itp. Inaczej mówiąc, /ybór pozycji nie zmierzał do tego, aby było ich jak najwięcej, urozmai- onych skakaniem z szafy na tapczan, stosunkiem w pozycji liany, dy mężczyzna stoi na jednej nodze przytrzymując drugą pośladki obiety owiniętej wokół niego — oraz innymi akrobacjami, tylko po prostu jest związany z różnorodnymi przeszkodami w odczuwaniu bodźców erotycznych. Jest to wybór pozycji w pewnym sensie terapeutyczny, a nie informujący o wszystkich możliwych smakach i pikanteriach tematu.
W książkach wydawnictw porno na Zachodzie istnieje niewątpliwie — a przypuszczam, że z tych źródeł są kształceni moi czytelnicy — mnóstwo rozmaitych układów i pozycji przy stosunku. Są tam na przykład stosunki analne i jeszcze kilka innych rodzajów, które być może dałoby się włączyć do normalnego współżycia, pomimo że nie figurują w mojej książce, ponieważ uznałam, że są na granicy patologii.