Wracając do wyboru pozycji i rodzaju pieszczot, kobiety z grupy oziębłych stosowały najczęściej, drogą inercji, pozycje normalne, natomiast kobiety z grupy kontrolnej (prawidłowe) bardzo rozmaicie układały te sprawy, często z dużą dozą fantazji. O satysfakcjonującym pożyciu decyduje właśnie wyobraźnia. Dobra gospodyni też ma wyobraźnię kulinarną i nie potrzebuje ścisłych przepisów czego i ile dodać — po prostu tego doda, tamtego ujmie lub przyprawi „do smaku” (określenie, które z reguły denerwuje uczące się młode gospodynie, pragnące, aby wszystko było dokładnie określone — ile?). Czasem zmieni składniki-, a efekt jest coraz to inny, ale zawsze przepyszny, pomimo że jest to „niby ta sama sałatka”. A rzecz polega po prostu na tym, żeby nie było nudno i monotonnie.
Zresztą wiadomo, że mężczyźni są łasuchami i smakoszami, a kobieta dobrze gotująca ma u nich dodatkowe i nie do pogardzenia walory. Oj, jak trudno odzwyczaić się od dobrej kuchni! Na marginesie kulinarnych talentów — które bazują głównie na smaku i węchu — warto zainteresować się pewną ciekawostką, która w dziedzinie seksu może wszystko popsuć, choć jest na pozór tylko cieniem marginesu. Myślę tu o powinowactwie lub tak zwanym wstręcie zapachowo-do- tykowym. Silvina Bullrich pisze w swojej książce: — „Uścisnęłyśmy się wylewnie, jeśli to określenie może pasować do jakiegokolwiek odruchu mojej średniej córki. Jej skóra i moja nie pasują do siebie; choć trudno w to uwierzyć, zjawisko to można zaobserwować nie tylko w miłości zmysłowej, lecz także w innych rodzajach afektów. Lubię dotyk skóry najmłodszej — Nickie, ale jej sióstr — nie!” *