Echa ruchów feministycznych na Zachodzie zaczynają się również odzywać w publikacjach pisanych przez mężczyzn w czasopismach polskich. Lęk ich ogarnia i próbują bronić się przed damską sitwą. Na przykład red. Michał Radgowski tak pisze w swoim felietonie w „Kobiecie i Życiu”: „Urban przestrzega nas przed traktowaniem Women’s Liberation jako dziwactwa; tak czuły na wszelkie ekstre- mizmy okazuje sporo zrozumienia dla skrajności tego ruchu. We wstępie do Kobiety wyzwolonej Danuty Sękalskiej uspokaja się myślą, że Polka nie zmierza do detronizacji mężczyzny, lecz pragnie z jego społecznej dominacji wyciągnąć maksimum korzyści dla biegu swego życia w kameralnej skali” — słowem nasze panie są rozsądne, stwierdza Radgowski. „Rozsądne i umiarkowane, można im nawet przypisać odrobinę chytrości oraz używając języka politycznego — zdolności manipulacyjne. Na takie dictum obruszyłyby się z pewnością amerykańskie feministki, gdyż ich celem była niewątpliwie «detronizacja» mężczyzny, obalenie jego posągów z hukiem i trzaskiem, a nie jakieś tam korzyści w kameralnej skali”*.