We wszystkich cytowanych wyżej rozważaniach traktuje się kobietę oddzielnie, niezależnie od układów rodzinnych, nie biorąc pod uwagę jej roli jako żony i matki, podczas gdy ten właśnie układ gra wiodącą rolę we wszystkich moich publikacjach. Dlatego jestem skłonna dyskutować nad partnerskim podziałem obowiązków każdorazowo po indywidualnym rozważeniu i podjęciu decyzji najbardziej odpowiednich dla danej rodziny. Pod określeniem „odpowiednich” rozumiem uwzględnienie indywidualnych zdolności mężczyzny w układzie partnerskim. Jakże bowiem często spotykamy mężczyzn smakoszy. Warto tu podkreślić, że wszyscy sławni w historii kuchmistrze — byli mężczyznami. Coś w tym jest! Mężczyźni bardzo lubią gotować i może nie zawsze, ale często i chętnie wyręczają kobietę w kucharskich obowiązkach. Inni znów lubią prać czy sprzątać, ale oczywiście w sposób zmechanizowany. Mężczyzna z reguły nie lubi robót ręcznych, natomiast z dużym zapałem obsługuje przyrządy domowe, jak pralki, odkurzacze, miksery, szczególnie gdy rozsądna żona czuje ogromny lęk przed elektrycznością (sic!) i wszelkiego rodzaju maszyny są dla niej czarną magią. Jakże łatwo mogłaby je zepsuć!
W takim sensie podział obowiązków za obopólną zgodą jest w dzisiejszych warunkach życia nieomalże koniecznością, a stawianie znaku równości przy podziale obowiązków partnerskich, a równocześnie między płcią męską i żeńską w dziedzinie seksu jest absurdem.