Całkiem inaczej wygląda sprawa u kobiety, która fizycznie została stworzona na matkę, a macierzyństwo łączy się z zabezpieczeniem gniazda i odchowaniem potomstwa. Orgazm nie musi być regułą, ponieważ kobieta zachodzi w ciążę również nie przeżywając orgazmu przy stosunku. Poza tym istnieją w jej życiu okresy ochronne, związane z miesiączkowaniem, a także porodem i karmieniem, czasem regeneracji narządów rodnych w pierwszych miesiącach karmienia i chowania niemowlęcia, gdy napięcie seksualne bardzo się obniża i występuje wiele innych przyczyn wpływających na niepojawianie się orgazmu przy kontaktach seksualnych z partnerem.
Podsumowując — u kobiety orgazm nie jest warunkiem sine qua non sprowadzenia na świat potomstwa. Nie ma więc mowy o stawianiu znaku równości w sprawach seksu i płci między mężczyzną i kobietą. O istocie tych różnic napiszę szerzej w toku dalszych rozważań, teraz chciałabym przyjrzeć się bliżej innym źródłom, z których napływają do nas tendencje feministyczne oraz hasła ruchu wyzwolenia kobiet. Zauważyłam bowiem, że w okresie ogromnego zainteresowania sprawami seksu i zmian obyczajowych w toku walki o orgazm napływające do nas nowe prądy z Zachodu pogłębiły jeszcze istniejące już pomieszanie pojęć.