Na plus możemy sobie — my, seksuolodzy — zapisać, że młodzież obecnie traktuje już onanizm jako mniej czy bardziej wygodny efekt pewnych konieczności fizjologicznych, który nie wpływa negatywnie na ich przyszłe życie. I to jest dorobek propagandy publicystycznej i książkowej występującej przeciw straszeniu onanizmem. Niestety są również koszty, które się ujawniają w seksuologicznych gabinetach lekarskich po dwudziestu latach rozwoju oświaty seksualnej. Z chwilą, gdy młodzież męska, przekonana wreszcie, że onanizm nie jest chorobą ani niczym szkodliwym, przestała go unikać i od okresu dojrzewania w trzynastym—czternastym roku życia aż do rozpoczęcia kontaktów seksualnych z kobietą (statystycznie siedemnasty—osiemnasty rok życia) — uprawia onanizm z mniejszą lub większą częstotliwością. Daje to średnio pięć—sześć lat. Potem chłopiec znajduje sobie dziewczynę i zaczyna się nowy etap życia. Człowiekowi prymitywnemu wystarczają w przeżyciach seksualnych bodźce przede wszystkim fizyczne, tzn. czynności manualne, które powodują bezpośrednio przyjemność erotyczną, a sprawy psychiczne mają mniejsze znaczenie. Chłopcy inteligentni, o pewnych potrzebach kulturalnych, czują się w jakiś sposób upokorzeni czysto fizycznymi manipulacjami.