Przypomniał mi się pewien list od czytelnika „Tygodnika Kulturalnego”: „Uwielbiam kobiece stopy i myślę, że wielu czytelników mogłoby podzielić przyjemność, jakie’one mi dają. Najbardziej podniecającym doświadczeniem, jakie w życiu miałem, było spotkanie w domu mego znajomego przedziwnej kobiety. Kiedy zostałem z nią sam, zaproponowała mi zabawę w panią i niewolnika, kazała mi rozebrać się, podczas gdy sama była całkiem ubrana. Zawiązała mi szalikiem ręce na plecach, kazała uklęknąć i zdjąć jej pantofelki (oczywiście z gołej stopy). Trzeba to było zrobić wargami wsuwając język między stopę i pantofel, i pociągnąć go lekko zębami. Potem miałem lizać jej stopy i ssać kolejno jeden palec po drugim, potem kazała mi się położyć i łaskotała moje policzki i usta swymi bosymi stopami. Ale to jeszcze nie koniec, stwierdziła, że niewolnikowi wolno tylko jeść jedzenie podeptane przez jej stopy. Kładła więc dżem na płaski talerz i stawiała na nim stopy, a ja wyjadałem dżem wylizując go do czysta spomiędzy jej palców. (…) Często kładziemy się nadzy i wzajemnie pieścimy się palcami stóp, doprowadzając się do orgazmu. Gdy na koniec tych zabaw odbywamy normalny stosunek, to wydaje mi się on nadzwyczaj ubogi w odczuciach. Od tej pory uważam, że najpiękniejszą częścią ciała kobiecego są stopy…”