Ani obcym dyplomatom, ani obcokrajowcom rzeczywistym i dewizowym, „co bym robiła, gdzie bym mieszkała i z kim bym żyła, gdyby mi się w życiu ułożyło tak, jak chciałam, a nie tak, jak wyszło”. Nie popisuj się przed obcymi dyplomatami znajomością ich sztuki, kultury i języka; znajomością własnej kultury, sztuki i własnego języka również się nie popisuj. Nie wygarniaj kochanemu przez ciebie dyplomacie wszystkiego, co o nim naprawdę sądzisz, w mieszkaniu przy otwartych oknach, na raucie w zaprzyjaźnionej ambasadzie, na trybunie dla dyplomatów w czasie wojskowej defilady oraz we wszystkich pozostałych miejscach poza granicami twojego kraju. Nie wygarniaj współpracownikom kochanego przez ciebie dyplomaty, co o nich naprawdę sądzisz, w tych samych miejscach, w których nie powinnaś wygarniać niczego kochanemu przez ciebie dyplomacie. Dysponując, wobec tylu zakazów, ogromną ilością wolnego czasu, kobieta kochająca dyplomatę wypełnia go najlepiej nauką języka swahili, urdu, jemenicko-hetyckiego albo któregoś z innych podobnych języków. Nauczyć się ich dobrze nigdy się nie nauczy, niemniej któregoś dnia, kiedy kochanego dyplomatę odwołają z placówki, ponieważ nie udało się jej wypełnić któregoś z dziesięciu przykazań, będzie mogła dorobić do pensji kochanego dyplomaty w centrali jako najwybitniejsza w kraju tłumaczka z mało znanego języka.