Historia zna, co prawda, kilka wypadków, kiedy to dyplomatom udało się przy pomocy kochających kobiet dojść do niezłych rezultatów w swojej działalności, ale przykładów takich jest nieskończenie mniej niż odwrotnych. Kobieta kochająca dyplomatę, jeśli w istocie nie pragnie, aby jej ukochany jak najszybciej został odwołany do centrali, przestrzegać musi o każdej porze dnia
nocy dziesięciu następujących przykazań. O Przykazanie pierwsze: mężczyźni w twoim otoczeniu nie dzielą się jak sądzisz na interesujących i nieinteresujących, ale na dyplomatów państw, z którymi coś łączy, i dyplomatów państw, z którymi coś dzieli. O Przykazanie drugie: kobiety w twoim otoczeniu nie dzielą się jak sądzisz na dobrze ubrane i źle ubrane, ale na żony dyplomatów państw zaprzyjaźnionych i żony dyplomatów państw nie zaprzyjaźnionych. O Przykazanie trzecie: nie zadawaj obcym dyplomatom pytań „między nami” w rodzaju: „Czy to prawda, że wasz prezydent ma romans z żoną ministra wojny?” albo: „Czy koniecznie musieliście wystosować to ultimatum, które narobiło tyle hałasu, że mój mąż aż przez trzy dni z rzędu wysyłał szyfrówki na ten temat do centrali?” O Przykazanie czwarte: nie proponuj obcemu dyplomacie, aby zaprosił was do swojego kraju na urlop, na koszt jego rządu, ponieważ „słyszałam, że u was tam, nad oceanem, jest podobno bardzo ładnie, a my z mężem musimy oszczędzać, bo spłacamy mercedesa”. O Przykazanie piąte: nie proś obcego dyplomaty lub jego żony, aby podczas bytności w swoim kraju kupili ci jakieś szczegóły odzieży, „ponieważ czytałam w gazecie, że właśnie się u was pokazały w sklepach”. O Przykazanie szóste: nie obiecuj obcemu dyplomacie, że mu coś powiesz, ale „jak mąż nie będzie słyszał”.