W dalszych swoich wywodach autorka atakuje rodzinę, która, wymagając ochrony, zmusza kobiety do trzymania na odległość zbyt „serdecznych” przyjaciółek, które zagrażają ich szczęściu rodzinnemu, po czym wzrusza się rzewnie nad tym, ile kobieta traci, nie mając zaufania do osób tej samej płci. Wyklucza możliwość obdarzenia ich ciepłem, miłością i wiernością — zamiast rezerwą nie pozbawioną podejrzliwości. Niestety tak już jest w tym naszym europejskim środowisku, a pewnie i nie tylko w tym, bo i w historiach haremów były żony ważne, mniej ważne i całkiem podrzędne, co wynikało nie tylko z ich ceny, ale również z talentów w utrzymaniu miłości mężczyzny i odsuwaniu na plan drugi konkurentek. Tak jest niestety w naszej rzeczywistości, że wielkie przyjaźnie na śmierć i życie między dziewczętami kończą się zwykle z chwilą zakochania się lub małżeństwa jednej z nich. W młodości bowiem przyjaciółki zwykły dzielić się wszystkim, co posiadają, i co sprawia im przyjemność, a jakoś niełatwo jest im pogodzić się z myślą o dzieleniu się ukochanym, na co, niestety, często mają ochotę przyjaciółki. I tak kobieca przyjaźń obumiera, chyba że obydwie panie wyjdą szczęśliwie za mąż i wtedy łączą je nadal problemy mężowsko-dzieciowe. Natomiast kobieta niezamężna obok pary małżeńskiej z reguły staje się potencjalnym zagrożeniem.