W toku rozważań nad czynnością łechtaczki Masters i Johnson podkreślali bardzo wyraźnie, że podobny problem występuje u mężczyzn, a dotyczy on długości członka i jego walorów seksualnych. Wielu mężczyzn zastanawia się, czy on nie za krótki, czy nie za długi, czy w sam raz. Jak wynika z badań Mastersa i Johnson spoczynkowa długość członka zupełnie nie jest adekwatna do czynnościowej, tzn. członek, który spoczynkowo ma 5 cm, może mieć 20 cm przy wzwo- dzie, a może być i tak, że członek mający spoczynkowo 5 cm, ma przy wzwodzie 7 cm. Wynika z tego, że kwestia wydłużania się członka w miarę erekcji nie jest wprost proporcjonalna do jego długości w czasie spoczynku. W związku z tym w czasie badań chciałam sprawdzić, czy wielkość i ułożenie łechtaczki wpływa w jakiś sposób na oziębłość kobiet? Czy istnieje współzależność między tymi zjawiskami? Zainteresowali się już tą sprawą van de Velde, a później Dickinson. Ja próbowałam zbadać ewentualną zależność odczuwania orgazmu od położenia łechtaczki. Chciałam ustalić, czy gdy znajduje się ona tuż przy wejściu do pochwy i bez trudu kontaktuje się z członkiem w czasie stosunku, sytuacja jest korzystniejsza, niż w przypadkach, gdy ulokowana jest wysoko, w dużej odległości od wejścia do pochwy. Czy wysokie ułożenie łechtaczki w stosunku do dolnej krawędzi spojenia łonowego może wpływać negatywnie na przeżywanie orgazmu? Sprawa wydaje się oczywista, że najłatwiej jest wywołać orgazm z łechtaczki, bo jest narządem dostępnym, bardzo wrażliwym i bogato unerwionym.