Rodziców kochamy przede wszystkim, żonę do grobowej deski, dzieci kiedy są grzeczne, narzeczoną bardzo dyskretnie. Wszelkie afiszowanie się z kochaną narzeczoną tudzież publiczne jej demonstrowanie może tylko spłoszyć tych, których płoszyć nie należy. A płoszyć nie należy:
A rodziców narzeczonej, którzy, dowiedziawszy się o fakcie, mogą zupełnie niepotrzebnie ulec złudzeniu, że już wkrótce będą świadkami powtórnego zamążpójścia żyjącej w zgodzie z mężem córki. A własnych rodziców, którzy, dowiedziawszy się o fakcie, mogą zupełnie niepotrzebnie ulec złudzeniu, że już wkrótce syn ich chce się rozwieść. A rodziców własnej żony, którzy mogą zupełnie niepotrzebnie ulec złudzeniu, że córka ich znów źle wyszła za mąż. A rodziców narzeczonego własnej żony, którzy mogą zupełnie niepotrzebnie ulec złudzeniu, że ich syn zdecydował się wreszcie ożenić. A własnej żony, narzeczonej, o której nie wie własna żona, narzeczonej, o której nie wie ani własna żona, ani własna narzeczona oraz sympatii liczącej bardzo na to, że już wkrótce zostanie narzeczoną, ponieważ mogą one zupełnie niepotrzebnie ulec złudzeniu, że się cokolwiek zamieni, kiedy tak jak jest jest dobrze.