Tak się złożyło, że równocześnie z pojawieniem się problemów u mężczyzny (por. rozdz. II, Onanizm młodzieńczy) podejście kobiet do spraw miłości i seksu zmienia się również w sposób bardzo wyraźny. W tym przypadku, podobnie jak u mężczyzn, zmiany przyspieszyło opublikowanie badań seksuologów, z których wynikało, że około 70 procent kobiet nie odczuwa satysfakcji ze współżycia seksualnego. To na pozór suche stwierdzenie statystyczne podziałało jak drożdże, rozpoczynając fermentację, która wpłynęła w znacznym stopniu na układy męsko-damskie. Oscar Wilde twierdził: „Kobiety stały się tak wykształcone, że nic je już więcej nie dziwi — poza szczęśliwymi małżeństwami” — i może nie jest to tak całkowicie paradoksem, jakby się na pozór zdawało! Kolejne publikacje seksuologiczne próbowały ukazać możliwości seksualne kobiety, dowodząc za pomocą najróżniejszej argumentacji, że kobieta nie jest skazana na oziębłość, że ma szanse i prawo do przeżywania rozkoszy przy stosunku nie mniejszej niż mężczyzna. Jednym słowem, powinna wyjść z roli cierpiętniczki i ofiary męskich namiętności.