Minęło już kilkadziesiąt lat od chwili radosnego ogłoszenia rewolucji seksualnej i zaczyna się coraz wyraźniej w stosunkach międzyludzkich ukazywać cena, jaką zapłaciliśmy. Nawet w Polsce, gdzie wszelkiego rodzaju wstrząsy obyczajowe przechodzą w formie znacznie mniej burzliwej niż na Zachodzie, pseudooświata seksualna sprowadziła niemało zła. „Środki antykoncepcyjne — jak pisze Rollo May — podobnie jak wszelkie przyrządy i maszyny mogą zwiększyć zakres naszej wolności wyboru. Ale dane nam nowe wolności i władza zwiększają również ambiwalencję i niepokój, które przejawiają się obecnie w banalizacji seksu i miłości. Dla dziewcząt, wedle dr. Seymoura Hallecka, szefa oddziału psychiatrycznego studenckiej służby zdrowia na uniwersytecie Wisconsin, powiedzieć »nie«, to zbyt duży kłopot. Banalizacja czegoś, Dodważanie sensu, mówienie «nie ma sprawy», to metoda unikania niepokoju. Czyż antykoncepcja nie jest nadużywana w służbie wyalienowanej, niewybiórczej postawy wobec seksu? Akt płciowy, który ma v sobie tak wielką moc, jest siłą oddziałującą na osobowość i gatu- lek — nie może być uważany za banalny i nieważny bez czynienia jwałtu na naszych „«naturach», jeśli nie na Naturze samej”. Polska młodzież, z chwilą gdy przestała się bać niepożądanej ;iąży i komplikacji z tym związanych, zainteresowana wzorcami za- ihodnimi, również próbowała lansować styl swobodnego życia seksual- lego, ale nie było to tendencją tak masową, jak poza granicami Polski.