do kuchni mlecznego baru lub gospody ludowej. W tej sytuacji jedynym wyjściem jest szukanie wyjść zastępczych, które pozwoliłyby zaspokajać własny apetyt. Wyjść zastępczych jest w zasadzie cztery. Trzy za własne pieniądze, jedno za cudze: a) własna kuchnia za własne pieniądze, czyli dom, b) cudza kuchnia za cudze pieniądze, czyli znajomi, c) cudza kuchnia za własne pieniądze, czyli restauracja i d) cudza kuchnia za własne podatki, czyli oficjalne przyjęcia. Wspólną cechą wszystkich tych wyjść jest to, że nigdzie nie prowadzą. I tak urządzanie własnej kuchni rozpoczynamy od wyboru właściwej kucharki. W grę wchodzą tutaj dwie ewentualności: kucharka kontraktowa, czyli tak zwana kuchta lub pomoc domowa, albo kucharka etatowa, czyli tzw. żona. Obie ewentualności są niepewne. Pomoc domowa, godząc się na kucharkę, chce być panią domu, natomiast żona, godząc się na panią domu, nie chce być kucharką. W związku z tym, wyzbywszy się ostatecznie złudzeń, że można w domu dobrze zjeść, przystępujemy jak najszybciej do nawiązania właściwych znajomości. Właściwe znajomości są bardzo niepewne. Jeśli w czasie pierwszej, maksimum drugiej wizyty u znajomych dokładają oni pewnych starań, aby ilość potraw na stole była dostatecznie duża, a ich jakość odpowiednio urozmaicona, w miarę spoufalania się sytuacja ulega zasadniczej zmianie.