Przecież ten rozwód, o którym wspominają moi pacjenci, jest rozwiązaniem niszczącym i kaleczącym wszystkich członków rodziny, nie dając — o czym się nie myśli — żadnej gwarancji na przyszłość w nowych układach. Spróbujmy sobie tylko wyobrazić konsekwencje: rozwód i co dalej? Czy kobieta z dwójką dzieci ma tak łatwą możliwość ponownego małżeństwa? Ponadto: czy istnieje jakakolwiek pewność, że następny partner da jej to, czego nie dał pierwszy? To przypomina grę na loterii. Złapałam się za głowę, gdy usłyszałam, do jakich wniosków doszli moi pacjenci po wieloletnim polowaniu na orgazm. Zaproponowałam następującą próbę: każde z nich dostało arkusz papieru podzielony na pół: jedna połowa ze znakiem plus, druga — minus. Posadziłam każde w oddzielnym pokoju i poprosiłam o wpisanie na arkuszach wszystkich plusów i minusów małżeństwa, tak jak to widzi każde z nich oddzielnie. Okazało się, że w minusach znajdował się głównie brak orgazmu u żony i kilka błahych drobiazgów, natomiast plusy — zapisane od góry do dołu wykazywały mnóstwo walorów i pozytywów ich małżeństwa. Porównując arkusze powiedziałam: popatrzcie, jak bardzo udane jest wasze małżeństwo. Chcecie przekreślić te wszystkie osiągnięcia z powodu orgazmu? Speszyli się nieco. Musiałam potem długo tłumaczyć, jak ogromne różnice są w fizjologii odczuwania przeżyć seksualnych między kobietą i mężczyzną i na koniec — jak głupio jest stawiać sobie nierealne wymagania.