Po przebudzeniu się, nie wstając z łóżka, zastanawiamy się, czy dobrze spaliśmy. Jedna chwila zastanowienia wystarcza, abyśmy odpowiedzieli sobie, że spaliśmy źle. Uznajemy ten fakt za niepokojący, ale na razie nie zdajemy sobie jeszcze sprawy z jego przyczyn. Zastanawiamy się więc nad nim powtórnie i odkrywamy przyczynę: żołądek. Na kolację zjedliśmy coś ciężkiego i teraz to ciężkie leży nam w żołądku. Diagnoza jest prawdopodobna, lecz, niestety, nie w naszym wypadku, ponieważ od sześciu miesięcy nie jadamy już kolacji. Uświadomienie sobie tego stanu rzeczy zmusza nas do wykluczenia żołądka jako przyczyny złego spania, równocześnie jednak kieruje nasze podejrzenia na pozostałe narządy własnego organizmu. Pełni czujności, ostrożnie wstajemy z łóżka i rozpoczynamy poranną toaletę od uważnego spojrzenia w lustro. Krótka obserwacja wystarcza, abyśmy uświadomili sobie, że jest gorzej, niż przypuszczaliśmy, ponieważ wyglądamy fatalnie. Twarz jest blada, oczy bez wyrazu, język nienaturalnie zaróżowiony. Wszystkie te znamiona potwierdzają w sposób nie budzący już żadnych wątpliwości, że dzieje się z nami coś niedobrego, mimo że nie potrafimy jeszcze wskazać na konkretne źródło tego niepokojącego nas stanu. Do pracy wobec tego wychodzimy bez śniadania, bo jeśli jednak mimo że nie jedliśmy wczoraj kolacji jest to żołądek, nie należy go lekkomyślnie prowokować. W pracy wysłuchujemy jeszcze przed herbatą opowieści koleżanki o tym, jak to w nocy pogotowie zabrało do szpitala jej ciotkę z ciężkim atakiem woreczka żółciowego. Chwila namysłu i uświadamiamy sobie, że nasze objawy są zupełnie podobne do objawów, jakie miała ciotka. Przeżyliśmy po prostu w nocy atak woreczka żółciowego, a ponieważ spaliśmy, nie odczuwaliśmy tej strasznej kolki. To nas częściowo uspokaja: wiemy już, gdzie jest źródło naszej choroby. Ale pewność nasza trwa tylko chwilę. W istocie bowiem spaliśmy w nocy źle, a więc gdyby to był rzeczywiście atak woreczka żółciowego, niewątpliwie czulibyśmy kolkę, tak jak ciotka. Tymczasem śpiąc źle nie czuliśmy bólu, a więc musiało to być coś innego, nie woreczek. Jednakże na wszelki wypadek postanawiamy nie jeść obiadu, aby nie wywoływać wilka z lasu.