Przykład. Wieziemy zakontraktowanego cielaka, który się skaleczył w nogę, do lecznicy weterynaryjnej. Opony mamy akurat zdarte, ale noga do dechy, na licznik 150, bo zakontraktowanemu cielakowi grozi tężec. W pewnej chwili czujemy szarpnięcie. Puszczamy gaz, ale wóz leci. Więc znów gaz do dechy i 150. Jeszcze dwa razy powtarzają się podobne szarpnięcia. Do lecznicy weterynaryjnej wpadamy w ostatniej chwili cielak już dosłownie rzęzi. Dopiero gdy wychodzimy z lecznicy, zostawiwszy tam cielaka, widzimy, co tak szarpało: po prostu zdarte opony kolejno odpadały i do lecznicy przyjechaliśmy na samych dętkach. Element erotyki (w towarzystwie od lat 16). Przykład. Lato, późna noc, okropna ulewa, a my sam na sam w wozie ze śliczną autostopowiczką. Radyjko gra jakiś jazzik, na liczniku sześćdziesiątka, a my widzimy, że dziewucha wcale, wcale. Więc kombinujemy, gdzie by się tu z nią razem zamelinować. Do chłopów pukać za późno, do miasta jechać do hotelu szkoda gadać! tu genialne olśnienie: przecież mamy w wozie rozkładane fotele.